Wyleczona z Atopowego Zapalenia Skóry

Leczenie Atopowego Zapalenia Skóry


#1 2011-02-04 23:16:04

Maliboo

Administrator

Zarejestrowany: 2011-02-04
Posty: 166
Punktów :   

Moja historia i cel tego forum

Wychowałam się w Niemczech, gdzie mieszkałam do 15. roku życia. Od urodzenia miałam AZS. Kiedy miałam dwa latka, mój stan był dość ciężki, a leczenie konwencjonalne nie przynosiło żadnych efektów. Wtedy mój ojciec zainteresował się klasyczną homeopatią i rozpoczęliśmy leczenie. Dzięki temu, że praktycznie całkiem przeszliśmy na leczenie naturalne, mój stan się znacznie polepszył i przez długi czas mogłam prawie normalnie żyć. Pozostały jedynie wysypki (raz mocniejsze a raz słabsze) na zgięciach ramion i nóg, czasami wysypki na twarzy. Bywało niefajnie, ale dało się z tym żyć.

Kiedy miałam 15 lat, całą rodziną wróciliśmy na stałe do Polski. Nadal czułam się dość dobrze, tylko od czasu do czasu pojawiały się uciążliwe wysypki na twarzy lub rozdrapywałam jakieś krosty na nogach. Leczyłam się cały czas homeopatycznie. Czasy liceum to najbardziej szalony okres w moim życiu — dużo imprez, alkoholu i bardzo dużo nauki, za to mało snu. O zasadach zdrowego odżywiania nie miałam pojęcia. Po prostu cieszyłam się życiem...

W wieku 19 lat, kilka miesięcy po rozpoczęciu studiów, wszystkie objawy mi się strasznie nasiliły. Zaczęło się od nóg, ale szybko przeszło na twarz, która regularnie puchła i piekła. Mimo częstych konsultacji z homeopatą, zmiany leków itp. było coraz gorzej. Dermatolodzy szczerze mówili, że nie potrafią tego wyleczyć, ale że mogą „złagodzić objawy” sterydami.

Skutki uboczne leczenia sterydowego znałam doskonale — mój ojciec, również atopowiec, był w młodości leczony sterydami, a teraz miał m.in. zdiagnozowaną zaćmę posterydową. Dzięki temu wiedziałam dokładnie, że w to świństwo nie mam zamiaru się pakować, szczególnie, że pomaga tylko przez jakiś czas — później organizm i tak się uodparnia. Próbowałam więc różnych naturalnych terapii... zioła, masaże, bioenergoterapeuta... było coraz gorzej:
- rany na całym ciele (dosłownie, bez ani jednego zdrowego miejsca)
- pieczenie, swędzenie, ból, sączenie
- opuchnięta, zniekształcona twarz
- depresja, myśli samobójcze
Przestałam wychodzić z domu. Nie miałam właściwie życia, bo moim całym życiem był ból, wstyd i wieczne swędzenie, krwawienie i sączenie.
Nienawidziłam ludzi, nawet tych, których kochałam. Moi rodzice byli bezsilni. Miałam chłopaka, który dzielnie nadal twierdził, że mnie kocha, ale większość czasu spędzał na imprezach z kolegami i koleżankami, więc trudno było mówić o prawdziwym związku (teraz to wiem).
Zazdrościłam ludziom śmiertelnie chorym. Na przykład takim, którzy ciężko chorowali na raka skóry. Cierpieli pewnie tak jak ja, ale wiedzieli, że to niedługo minie, że w końcu poczują ulgę... A ja wiedziałam, że moja choroba nie jest śmiertelna, że to okropne cierpienie będzie trwało jeszcze wiele, wiele, lat. W końcu zrozumiałam, że jest tylko jedno wyjście...
Kiedy już naprawdę chciałam z tym wszystkim skończyć i zaczęłam planować samobójstwo, przypadkiem natrafiłam na stronę internetową niemieckiej organizacji PANAP. A właściwie to ona trafiła na mnie, bo jej założyciel, Peter Biel, znalazł mnie na którymś z niemieckich forów o atopowym zapaleniu skóry. Napisałam tam właśnie, że już nie mogę wytrzymać bólu i upokorzenia i mam zamiar z tym wszystkim skończyć…
Peter napisał wtedy do mnie maila i poprosił, abym zajrzała na forum jego organizacji PANAP.
Nie wiedząc za bardzo, co o tym myśleć, zajrzałam. Przeczytałam kilka historii ludzi, którzy cierpieli tak jak ja, lecz zostali całkowicie wyleczeni, m in. historię córki Petera, od której wszystko się zaczęło.
Przekopałam się przez ogromne forum, na którym udzielali się chorzy i już wyleczeni atopowcy, alergicy chorzy na astmę czy łuszczycę… a moje zdziwienie rosło z każdym przeczytanym słowem. Jak to było możliwe, że istniała tak skuteczna i prosta w swoich założeniach terapia, a w Polsce nikt o niej nie słyszał?
Ale najbardziej fascynowało mnie to, że założyciele organizacji, którzy jej działalności poświęcali cały swój wolny czas i mnóstwo energii. nie mieli z tego żadnych korzyści materialnych. Na stronie widniała informacja, że można stać się członkiem organizacji, płacąc minimum 30 euro rocznie… ale była to opcja dobrowolna, z której nigdy nie skorzystałam, a mimo to uzyskałam wszelką pomoc, jaka mi była potrzebna.
Mimo to nie do końca byłam przekonana, czy terapia pomoże akurat mnie, w moim ciężkim przypadku. Postanowiłam jednak spróbować. Popełnić samobójstwo przecież zawsze mogłam później…
Od razu przeszłam na dietę i zaczęłam szukać lekarza, ale się okazało, że w Polsce nikt o tym jeszcze nie słyszał (nawet ta dieta wtedy wzbudzała ogromne kontrowersje, ale to było ponad 10 lat temu).
Więc najpierw po kilku miesiącach spróbowałam sama się leczyć, kontaktując się tylko przez Internet z lekarzem. Niby jest to możliwe, bo wszystkie leki są dostępne bez recepty (teraz już też w Polsce), ale nie polecam takiej metody. Co prawda dość szybko poczułam, że coś dobrego się ze mną dzieje, ale brałam np. zbyt wiele leków na raz, co w moim wypadku się nie sprawdzało. Po jakimś czasie (z pół roku to chyba trwało) polepszenie było bardzo niewielkie w porównaniu do osób, z którymi miałam kontakt i które zaczynały mniej więcej tak jak ja. Niektóre już były prawie zdrowe. Więc umówiłam się na wizytę do świetnej lekarz w Berlinie.
Pojechałam do niej na pierwszą, dłuuugą wizytę (trwała 2 czy 3 godziny), podczas której porobiła mi mnóstwo badań i długo mnie wypytywała o najróżniejsze symptomy. No i ona mi poprzestawiała leki, niektóre w ogóle zmieniła, a przede wszystkim dawała mi je po kolei i obserwowałam reakcję. Kontakt miałyśmy telefoniczny, no bo trudno, żebym jeździła ciągle do Berlina. Ogólnie byłam u niej tylko na dwóch wizytach, resztę ustalałyśmy przez telefon. Zależnie od moich reakcji ona ustawiała mi leki.

Juz po kilku dniach poczułam, że teraz wszystko ruszyło. Przestałam wreszcie tak mocno odtruwać przez skórę i rany zaczęły się goić. Pierwszy raz zaczynałam czuć się coraz lepiej. Oczywiście bywały nawroty, ale były one coraz słabsze. Kiedy skóra była już w większości OK (gdzieś po roku), zaczęłam mieć problemy z bezsennością. Nie spałam np. całą noc aż do 11.00 przedpołudniem. Okazało się, że przyczyną są rozregulowane hormony — tak wywnioskowała z moich relacji ta lekarka i przepisała ziołowy lek na uregulowanie hormonów (Cefanorm). Wtedy wszystko zaczęło wracać do normy… w dodatku zaszłam w ciążę 
byłam pewna, że moje dziecko też będzie miało AZS. Nie myliłam się, w wieku dwóch miesięcy pojawiły się pierwsze wyraźne objawy (czerwone rany na rączkach). Na szczęście wiedziałam już wtedy co robić. Synek przeszedł tę samą terapię, co ja — terapię Enderleina i dietę (ja ją stosowałam karmiąc go piersią). Po dwóch czy trzech miesiącach wszytko zniknęło i tak jest do dziś (teraz ma 7 lat).

Dziś (mam 30 lat) mam gładziutką skórę i jedyne, co mi zostało, to lekka astma oskrzelowa (pewnie w końcu i to wyleczę, ale musiałabym się znowu poważnie za siebie wziąć). Napiszę tu w skrócie, na czym polegało moje leczenie.

Streszczenie terapii:
Dieta polegająca na bardzo zdrowym odżywianiu, jak najbliższym naturze:
- zero cukru, słodzików
- zero produktów pszennych (tylko razowe z innych mąk)
- zero krowiego mleka i przetworów (tylko kozie, owcze, sojowe itp) Wyjątek stanowi masło (nie margaryna!!! musi być 100% masła)
- zero produktów z zawartością jakichkolwiek chemicznych substancji (nie tylko konserwujących, ale również wzmacniaczy smaków, barwników, aromatów...)
- zero używek: kawy, czarnej herbaty, alkoholu
- mięso tylko raz w tygodniu i tylko „czyste” (np. z dziczyzny)
- ryba tylko raz w tygodniu
- jajko tylko raz w tygodniu i ekologiczne (nie z fermy!!!)
- duuuuużo świeżych warzyw i owoców (nie egzotycznych, tylko naszych), najlepiej z gospodarstw ekologicznych (jak się nie da to z warzywniaka, albo nawet mrożonki, byleby bez sztucznych dodatków)
- duuuużo wody mineralnej
Podsumowując: żywność jak najbardziej naturalna, jak najmniej przetworzona. Wiele atopowców z początku musi też wyeliminować wszystko, co ich uczula, ale to z czasem mija i można rozszerzyć menu.

Terapia Enderleina: Bez niej dieta może nie pomóc do końca, jeśli organizm jest mocno zatruty.
Ja stosowałam głównie leki firmy SANUM. Wówczas były dostępne tylko w Niemczech, ale już mamy polską fabrykę w Szczecinie :-) Są również inne firmy produkujące leki o podobnym działaniu (oczyszczanie i usuwanie toksyn i grzybów z organizmu), ale nie wiem, jak z dostępnością w Polsce. Więc najłatwiej u nas chyba znaleźć lekarza, który przeszedł szkolenia SANUM i potrafi prowadzić taką terapię.
Leki są w 100% naturalne, nieszkodliwe. Mają same zalety dla naszego organizmu.

Początkowo może nastąpić nasilenie objawów, a cała terapia trwa rok albo i dłużej (choć znam też przypadki wyleczenia po kilku miesiącach). Ale powiem Wam jedno: swego czasu poznałam mnóstwo ludzi, leczących się tak (właśnie na forum PANAPu) i nie znam nikogo, kto by nie został WYLECZONY. Oczywiście pod warunkiem, że był w 100% konsekwentny, a po zakończeniu leczenia nie wrócił do dawnych nawyków (niezdrowego stylu życia). I pisząc „wyleczony”, chodzi mi o to, że ma zdrowiutką skórę i zdrowy organizm. Genów i tendencji się tą terapią nie zmieni, ale można usunąć wszystkie ich skutki — Niemcy mówią na to "erscheinungsfrei" – „bez objawów”.

Podsumowując, najważniejsze elementy terapii to:
1. dieta
2. leki usuwające grzyby (oczywiście naturalne, np. firmy Sanum)
3. leki wspomagające odprowadzanie toksyn (homeopatyczne lub izopatyczne)
4. probiotyki
5. leki odkwaszające organizm

Teraz jestem zdrowiutka i szczęśliwa i chciałabym się tym szczęściem podzielić ze wszystkimi, którzy jeszcze tkwią w tej strasznej chorobie.

To forum ma służyć osobom zainteresowanym taką terapią. Dotychczas starałam się udzielać takiej pomocy w mailach, ale zainteresowanych jest coraz więcej, więc postaram się udostępniać wszystkie informacje tutaj.

Jednocześnie zastrzegam sobie prawo do usuwania postów, które moim zdaniem nie są na temat lub nie są w niczym pomocne.

No i niech stracę: wrzucam dwa zdjęcia. Pierwsze z AZS. Od razu zaznaczam, że kiedy je pozwoliłam sobie zrobić, było już znacznie lepiej. Przed rozpoczęciem terapii nie pozwoliłabym sobie zrobić zdjęcia... choć oczywiście teraz żałuję.  W każdym razie pochodzi z okresu, kiedy się jeszcze z tym borykałam.

http://img535.imageshack.us/img535/2384/azs.th.png

A tutaj zdjęcie przedstawiające, jak wyglądam teraz (2010):
http://img827.imageshack.us/img827/6861/dscn4762q.th.jpg

Offline

 

#2 2011-08-12 08:47:04

ptysia

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 16
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Maliboo to znowu ja Czy miałaś robione testy na alergię ( jak byłaś mała czy później ) które by wskazały jakąś nadwrażliwość, alergię itp. Robiliśmy synkowi testy z krwi na panel mieszany i praktycznie nic nie wyszło. Po tym wszystkim czego dowiedziałam się o AZS a przekopałam ( pewnie podobnie jak wszyscy tu)  TONY dostępnych materiałów, for, opracowań najróżniejszych, mam przekonanie że choroba ta nie jest jednak do końca związana z alergiami, może je indukuje sama nie wiem ale zdarza się, że po niektórych produktach, mimo że testy nic nie wykazują stan skóry pogarsza się. Jestem ciekawa jak było z Tobą gdy byłaś maluchem, te wysypki ustępowały Ci czasami. Patrzę na mojego synka i w jednej chwili wzięłabym to diabelstwo na siebie ale nie ma tak dobrze. Czekam na powrót lekarza którego mi poleciłaś wraca dopiero pod koniec sierpnia musimy wytrzymać. Pozdrawiam!

Offline

 

#3 2011-08-14 19:20:24

Maliboo

Administrator

Zarejestrowany: 2011-02-04
Posty: 166
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Miałam i mi wyszło, że jestem uczulona na wszystko :-) Pewnie na wszystko, na co byłam testowana. Pewnie dlatego moi rodzice tak szybko doszli do wniosku, że leczenie mnie konwencjonalnie (odczulanie, unikanie alergenów) nie będzie miało żadnego sensu.
Z resztą przez całe życie nie odczuwałam jakiś konkretnych "uczuleń", tylko raczej ogólną nadwrażliwość na alergeny (kurz, pyłki wszelkiego rodzaju, pleśnie itp.). Tak że zgadzam się z Tobą, że chorując na AZS objawy mogą nie być typowymi objawami uczuleń na konkretne alergeny. Nie skupiałabym się więc na tym, na co konkretnie uczulony jest Twój synek, tylko na usunięciu przyczyn całej choroby.

Offline

 

#4 2011-09-23 23:07:35

natka

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-09-23
Posty: 10
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Hej. to dzis znalazlam ta jak wazna w info strone... szukam pomocy... toksyny znajdujace sie w moim organizmie wychodza na wierzch... wszedzie je mam na calym ciele.... i wciaz mnie swedzi skora... mam sklonnosci alergiczne... rowniez leczylam sie sterydami- co nic nie dalo- jestem teraz w martwym punkcie, szukam jakiegos punktu zaczepienia... jestem gotowa do dzialania, leczenia, wyrzeczen... Maliboo pomoz

Offline

 

#5 2011-09-27 18:25:14

Marysia

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-08-08
Posty: 85
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

No, to jest nas więcej, takich co się chcą za siebie wziąć i zaczynają walczyć inaczej niż sterydami.....  :-D Natka, powodzenia! ;-)

Offline

 

#6 2012-01-03 11:10:38

ola

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-01-03
Posty: 1
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Witam serdecznie Malibo:)
Lecze właśnie swoja córeczke, która jest alergikiem, ma uczulenie na mleko krowie i cukier biały. Leczymy ja tylko metoda niekonwencjonalna, a dokladnie eliminujemy toksyny, grzyby, pleśnie, bakterie i pasozyty za pomocą zappera i w klinice ener vita w Gliwicach. Zajmuja sie leczeniem przyczyn chrobowych za pomoca pradu i ozonoterapii. U mojej córeczki widze poprawe, teraz ma jednak bardzo wysypana skóre i suchą (nie spimy poł nocy przez drapanie, więc lubie Twój wpis, ze trzeba drapac, to mnie motywuje, zeby nie krzyczec na moja córcie), ale to jest znak, ze terapia działa. jestem ciekawa czy słyszłas o tej metodzie leczenia i co o niej myslisz? pozdrawiam Ola

Offline

 

#7 2012-02-24 02:31:58

mimar123

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-02-24
Posty: 1
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Maliboo,
Serdeczne dzieki za to forum. Zaatakowala mnie egzema - jakies miesiac temu. Najgorzej na twarzy. Bylem u dermatologa - wygladelem tak okropnie, ze musialem wziasc sterydy - 2%.Trwalo to dwa tygodnie. Przez piec dni smarowalem tym wokol jednego oka, raz dziennie.
Mieszkam w Kanadzie. Tu jak wszedzie "lekarze" maja tylko jeden pomysl - sterydy. Mam zamiar stsowc Twoje rady - maja sens.
Czy jest mozliwosc skontaktowania sie z lekarka w Berlinie. Jesli bedzie trzeba pojade.
Marek

Offline

 

#8 2012-02-24 19:03:20

Iwonka

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2011-11-07
Posty: 5
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Maliboo, czytałam jakiś czas temu ten artykuł, pozwalam sobie wkleić, może i Tobie pomoże?
Ja napewno sprobuję razem z pozbywaniem się candidy.

[b]Metabolity pasożytów jako główny czynnik patogenny w powstawaniu astmy i innych chorób

Temat:
Przeciążenie narządów ruchu jako locus minoris resistantie w patogennym alergizującym działaniu produktów przemiany materii pasożytów.

1. Jako lekarz dr pediatra Irena Wartołowska prowadziła Poradnię Alergologiczną dla dzieci z województwa warszawskiego.
2. Na obserwowanych 1748 dzieciach poczyniła spostrzeżenia, że metabolity pasożytów są głównym alergenem uczulającym ludzki organizm.
3. Usuwając pasożyty w całej rodzinie leczy wiele chorób, między innymi ustępują bóle kręgosłupa u rodziców chorych dzieci.
4. Zmiany mogą zachodzić na zasadzie alergii komórkowej, która początkowo objawia się stanem zapalnym, przechodzącym potem w stan degeneracyjny.

Działoby się to w locus minoris resistantie w najbardziej obciążonej części układu kostnego.
Jest lekarzem pediatrą, od 30 lat zajmuje się dziećmi chorymi na astmę. Poczyniła pewne spostrzeżenia w alergii układu oddechowego, które mogą być wykorzystane przy leczeniu chorób układu kostnego. Ośmiela się twierdzić, że poza bakteriami, wirusami, grzybami alergenem uczulającym organizm ludzki są produkty przemiany materii pasożytów. Przedstawia wyniki leczenia w poradni.

W stanie astmatycznym po podaniu antybiotyku i ustąpieniu duszności podajęe środki przeciw pasożytom nie tylko dzieciom, ale i całemu otoczeniu dziecka. Takie kompleksowe odrobaczanie daje trwałe ustąpienie duszności zarówno u dzieci jak i u rodziców. Ponieważ leki podaje się całej rodzinie zauważa się zaskakujące zjawiska. W najbliższym otoczeniu dzieci uzyskuje się wyleczenie wielu chorób takich jak:

1) Ustępuje nie tylko astma, ale i wszelkie
2) Ustępują nawrotowe infekcje dróg oddechowych,
3) Mijają ostre zapalenia krtani i tchawicy
4) Mijają anginy ropne,
5) Ustępują choroby i zaburzenia psychiczne
6) Drgawki
7) Nadciśnienie
8) Ruchy mimowolne
9) Bóle głowy
10) Wymioty związane z chorobą lokomocyjną
11) U dwojga dzieci ustąpiły spacery somnambuliczne
12) Mija moczenie nocne: opisałam 94 przypadki, a wśród nich u jednego 17-astmatyka moczącego się od urodzenia ustąpiły te dolegliwości.
13) Mija niedotlenienie serca - zmiany alergiczne zachodzące w ścianie naczyń daje ich przepuszczalność, w związku z czym płyn surowiczy wychodzi z łożyska naczyniowego do przestrzeni międzykomórkowych i odsuwa komorę serca od naczynia odżywiającego.
14) Mijają choroby nerek. Już Pirquet pisał, że zmiany w nerkach to nie sprawa infekcji, ale przede wszystkim zachodzą tu zmiany alergiczne.
15) Ustępują choroby skóry od banalnych pokrzywek do najcięższych postaci o charakterze atopowym. Mija łuszczyca, ustępują zmiany bielacze.
16) Ustępują choroby układu pokarmowego (wyprowadziłam nawet dwoje dzieci z zespołu upośledzonego wchłaniania):
17) Mija anemia, lamblie dywanowo wyściełając kosmki jelita cienkiego, zwłaszcza w jego górnym odcinku, stanowią mechaniczną przeszkodę we wchłanianiu żelaza, żelazo wchłania się w górnym odcinku jelita cienkiego). Mam wszelkie podejrzenia, że w patogenezie krzywicy utrudnione wchłanianie witaminy D3 jest również spowodowane obecnością lamblii:
18) Pasożyty torują drogę wirusom i blokują ciała odpornościowe. Przeleczone dzieci i ich rodzice nie zapadają na grypę. Dzieci nie chorują w czasie epidemii na świnkę, ospę wietrzną, na odrę. Może w tych spostrzeżeniach leży jakaś nadzieja w walce z wirusowym zapaleniem wątroby
19) Normalizują się wyniki badań laboratoryjnych (OB. ASO obniża się poziom seromukoidu)
20) U rodziców ustępują bóle kręgosłupa

Jaki może być mechanizm powstawania tych bólów? Można je tłumaczyć zmianami alergicznymi o typie komórkowym. Metabolity tych pasożytów jako mocny antygen krążący we krwi, powodują powstawanie przeciwciał na powierzchni komórek tucznych tkanki łącznej tego narządu, który w danym momencie jest miejscem najmniejszego oporu. W naszym przypadku miejscem najbardziej obciążonej części kręgosłupa innego odcinka układu kostnego. Na skutek zaistniałego fenomenu łączenia się antygenu z przeciwciałem, rozpada się komórka tuczna i uwalnia, do tej pory nietoksyczną, białkową histydynę, która zamienia się w toksyczną dla organizmu histaminę i toksyczne ciała histamino podobne. Powstaje stan zapalny sąsiednich tkanek, który z czasem przechodzi w proces degeneracyjny. Statystyki nie robiłam, zdjęć nie wykonywałam, ale w tym miejscu chcę dać świadectwo o szerokim wachlarzu patogennego oddziaływania pasożytów na organizm ludzki zwracając szczególną uwagę na układ kostny.
Miałam w obserwacji 4 przypadki gośćca pierwotnego postępującego, oto jeden z nich: ojciec i syn astmatycy, obaj leczyli się u mnie. Po kuracji przeciw pasożytom u ojca i syna ustąpiła duszność, a u matki, o której chorobie nawet nie wiedziałam minęły objawy daleko posuniętego gośćca przewlekłego postępującego. Zdjęcie rentgenowskie wykazywało geody w drobnych kościach dłoni i stóp. Po trzech latach kontrolne zdjęcie ujawniło 'zejście nekrotycznych aspektycznych ognisk w kościach drobnych dłoni i stóp'. Matka wyleczona zaocznie. Rodzina po 5 latach ponownie zgłosiła się do mnie, tym razem z powodu stanu depresyjno-maniakalnego u matki. Główny czynnik toksyczno-alergizujący - metabolity pasożytów - początkowo zaatakowały układ kostny, po następnej inwazji spowodowały chorobę psychiczną.

W Polsce inwazja:

    owsików sięga 95% ludności
    włosogłówki sięga 80% ludności
    glisty sięga 50% ludności

Zakażenie lambliami już u niemowląt dochodzi do 80%. Tutaj chciałoby się podkreślić, że ogromnie trudne jest znalezienie jaj czy cyst pasożytów. Na 1000 dzieci zarobaczonych, u których ilość badań wyniosła do 60 razy a nie jednego badania pacjenta, jaja znaleziono zaledwie u połowy badanych. Dlatego obecnie przeprowadzamy kurację przeciw pasożytom bez pokrycia laboratoryjnego. Zarobaczenie jest powszechne, pasożyty są głównym czynnikiem alergizującym organizm, nie ma jednostki chorobowej bez komponenty alergizującej. Nie traćmy czasu na szukanie pasożytów. Niech to doniesienie będzie krokiem na przód w niesieniu przyspieszonej i docelowej pomocy choremu człowiekowi. Wydaje mi się, że tak jak są przeprowadzane rutynowe szczepienia ochronne, tak powinno nastąpić powszechne odrobaczanie ludności. Metabolity pasożytów to główny czynnik patogenny w powstawaniu astmy bo blokują ciała odpornościowe, torując drogę wirusom i bakteriom, dają stany spastyczne dróg oddechowych, powodują zwiększoną przepuszczalność naczyń. Pasożytyb Blokują ciała odpornościowe, torując drogę wirusom i bakteriom, dają stany spastyczne dróg oddechowych, powodują zwiększoną przepuszczalność naczyń. Są mocnym alergenem, dającym ekspozycję do wszelkich następnych uczuleń.

Dr Irena Wartołowska rzez 13 lat prowadziła Poradnię Alergologiczną dla Dzieci z Woj. Warszawskiego. W tym czasie przez Poradnię przeszło 1748 ciężko chorych dzieci. Przed objęciem tej placówki pracowała w Rabce - dzieci z woj. warszawskiego uważano za najciężej chore z całej Polski. Przyjeżdżały w stanie duszności, wyjeżdżały z niewielką lub zupełnie bez poprawy. Po wprowadzeniu rutynowego odrobaczenia każdego dziecka chorego na astmę, ustępowały objawy duszności niezależnie od tego, czy dziecko chorowało od 2 czy od 10 lat. Astma ustępowała u dzieci, ich rodziców i dziadków. Leczeniem obejmowała całą rodzinę. Nie było potrzeby wysyłania dzieci do uzdrowisk, jeżeli wyjeżdżały to ze względów społecznych: matka szła do szpitala a w domu nie było opieki. Po powrocie z sanatorium każde dziecko było ponownie odrobaczone.



Terapia dr Wartołowskiej - Jak do tego doszła

Już na początku swojej samodzielnej pracy zauważyła, że - tam gdzie znalazła jaja pasożytów - po podaniu odpowiednich leków dziecko przestawało chorować, ustępowały stany nawrotowej duszności.
Zaczęła intensywnie szukać pasożytów, ilość badań koprologicznych sięgała 20, 40 a nawet 60 razy. Na 1000 dzieci w ten sposób przebadanych zaledwie u połowy znaleziono pokrycie laboratoryjne.

U wszystkich dzieci nie tylko zmniejszała się albo ustępowała duszność, ale obserwowała ustępowanie takich objawów jak: szerokie źrenice, ślinotok, potliwość, ogryzanie paznokci, zgrzytanie zębami, mowa przez sen, lęki nocne, krzyki, w nocy (obserwowała trzy przypadki) -a jej spostrzeżenie: choroba lokomocyjna spowodowana jest inwazją glisty ludzkiej. Były to objawy charakterystyczne dla robaczycy. Jady robaków są wagotropowe. Wszystkie dzieci chore na astmę mają objawy kliniczne zarobaczenia - objawy podrażnienia układu błędnego. Wszystkim dzieciom chorym na astmę zaczęła podawać leki przeciw pasożytom w oparciu o ich kliniczne objawy.

W miarę upływu czasu zauważyła, że:

1. Dzieci chore na astmę, po podaniu leków przeciwrobaczycowych nie tylko przestają chorować na nawrotowe nieżyty dróg oddechowych, ale są odporne na choroby zakaźne. W czasie epidemii w szkole nie chorują na świnkę, odrę, ospę wietrzną, razem z całą rodziną po kuracji przeciw owsikom i lambliom, nie chorują na grypę. Chciałoby się odważnie powiedzieć: pasożyty torują drogę wirusom.

2. Robaki obłe, będąc jadami wagotropowymi, dają stany spastyczne oskrzeli. Po podaniu leków przeciw owsikom, gliście i włosogłówce mija kaszel o charakterze spastycznym.

O słuszności wyżej podanych spostrzeżeń mówią doświadczenia wykonywane na zwierzętach: drażnienie za pomocą elektrody gałązki zstępującej nerwu błędnego daje stan spastyczny oskrzeli, po odjęciu elektrody mija duszność bez żadnych następstw. Natomiast blokada tejże gałązki nerwu błędnego, której dokonywał w swoim czasie św.p. prof. Radliński, powoduje ustępowanie ciężkich ataków astmy (doktor obserwowała dwa takie przypadki), ale pozostają objawy zatrucia organizmu:

    szarość powłok, sinica warg, potliwość, mocna akcja serca, falowanie naczyń szyjnych, męczliwość.

Po lekach przeciw pasożytom mijają nie tylko ataki duszności, ale ustępują objawy ciężkiego zatrucia wyżej wymienione, spowodowane jadami pasożytów. Mija powiększona wątroba, często występująca na 3 - 4 cm spod łuku żebrowego, chowa się pod łuk żebrowy powiększona śledziona - co 3 razy doktor obserwowała u niemowląt.

Dr Kowalski (Wiad. Parazytologiczne) stwierdzał degenerację komórek wątroby przy istniejącej infestacji glistą w przewodzie pokarmowym u trzody chlewnej. Antygenowo jady glisty zwierzęcej są podobne do glisty ludzkiej. Sporadyczne zarzuty w stosunku do dr Ireny Wartołowskiej, że stosuje szkodliwe leki przeciw pasożytom bez ich potwierdzenia w kale są niesłuszne i wynikają z zawiści. Gdyby nawet leki były toksyczne (tego nie zauważyła), działają one krótko, a metabolity pasożytów całymi latami zatruwają organizm. Zatem i tak jest przewaga korzyści nad niedogodnościami terapii.

Dr Irena Wartołowska obserwowała kilka razy tzw. "pogorszenie", po pierwszej kuracji przeciw owsikom i gliście, w sensie przyspieszenia spodziewanego terminu ataku duszności, a jeden raz obserwowała po raz pierwszy wyzwolenie się ataku astmy tam, gdzie dotąd nie występowała duszność. Było to u dziecka z ciężką postacią dermatitis atopica. Tłumaczy to zjawisko jako objaw Łukasiewicza - Hertzheimera na skutek uwalniania się większej ilości toksyn przy usuwaniu pasożytów. Dobrze o tym wiedzieć, uprzedzić matkę, dać leki przeciwalergiczne i po ustąpieniu objawów chorobowych od początku rozpocząć kurację. W wyżej wymienionym przypadku ponowne zastosowanie rutynowych leków dało ustąpienie ciężkich zmian na skórze i nie powtórzyły się napady duszności.

Po odrobaczeniu normalizują się wyniki laboratoryjne: Odczyn Biemackiego, A, S, O. Mijają wzmożone odczyny po ugryzieniu przez owady. Mijają wzmożone odczyny po szczepionkach bakteryjnych. Wybitnie poprawia się pamięć: dzieci z trójkowych uczniów stają się piątkowymi, dzieci kwalifikujące się do szkoły specjalnej zostają nawet dobrymi uczniami. Mijają bóle głowy, migreny - doktor Wartołowska nie zawiodła żadnej matki. Mija nadciśnienie po usunięciu robaków obłych, mija niedociśnienie po kuracji przeciw lambliom.

Za etiologią pasożytniczą chorób układu oddechowego przemawia również doświadczenie dr Sprehna z Lipska. Obserwował on nowonarodzone liski, oddzielał je od matek, stwarzał im jałowe warunki i co pewien czas powodował u nich inwazję pasożytami, coraz to innym gatunkiem robaka. Po inwazji jednym gatunkiem robaka, liski nie zdradzały zwykle żadnych objawów chorobowych: wesołe, ruchliwe, łaknienie bardzo dobre. Po inwazji drugim gatunkiem robaka, traciły łaknienie, były mniej ruchliwe. Po inwazji trzecim gatunkiem pasożyta stawały się osowiałe, zaczynały chorować. Pokazuje to, że zarobaczenie totalne powoduje znaczący wzrost chorób i dolegliwości. Całkiem możliwe, że dawne kuracje ludowe oparte na czyszczeniu jelit i leatywach miały za zadanie jakieś intuicyjne usunięcie pasożytów jako rodzaj wstępnego zabiegu leczniczego. Zarobaczeni częściej chorują na zapalenie oskrzeli, na zapalenie płuc. Załamywała się odporność obserwowanych lisków z jakimś powinowactwem.

Podsumowując: 

    głośny kaszel spastyczny mija po lekach przeciw robakom obłym, zwłaszcza po owsikach i gliście;
    cicha duszność ustępuje po zastosowaniu leków przeciw lambliom.

Wydaje się, że cicha duszność związana jest ze zwiększoną przepuszczalnością naczyń układu oddechowego. Lamblie, do pewnego czasu nieszkodliwe, albo mało zauważalne w swym patogennym działaniu, w pewnym momencie - może pod wpływem wtargnięcia nowych pasożytów, może pod wpływem zaistnienia infekcji bakteryjnej zewnątrz- lub wewnątrzpochodnej jak namnożenie się bakterii w zatokach, migdałkach, w zębach pod wpływem zmniejszonej odporności organizmu - mogą nabrać właściwości antygenowych.

Fenomen łączenia się antygenu z przeciwciałem, w tym wypadku może nastąpić w ścianie naczyń układu oddechowego, uszkodzonego kilkakrotnymi infekcjami, przy spółistniejących wadach wrodzonych, wreszcie przy obciążeniu dziedzicznym atopii. Układ oddechowy może stać się narządem wstrząsowym jako locus minoris resistentiae. Za etiologią pasożytniczą zwiększonej przepuszczalności naczyń przemawia ustępowanie nawrotowych obrzęków Quirecke'go, nawrotowych ostrych zapaleń krtani po lekach przeciw lambliom. Doktor Wartołowska trzy razy obserwowała ustąpienie płynu przesiękowego z jamy brzusznej po podaniu metronidazolu (po trzech dniach). Dobre lub złe wyniki leczenia astmy również potwierdzają pasożytniczą etiologię cierpienia. Często ie ma poprawy, gdy dziecko oddawane jest do żłobka lub przedszkola, gdzie narażone jest na inwazję owsików.

Obecność owsików i lamblii jest zawsze związana z człowiekiem od jego pierwszych miesięcy życia. Dr Batko w 80 % przypadkach stwierdził jaja owsików w kurzu domowym. Dr Wartołowska w woj. Poradni Alergologicznej stwierdziła, że kichanie jest patogennym objawem owsicy. Kichawica. Któż z nas nie kicha?

Drugim pasożytem, który stale towarzyszy człowiekowi, są lamblie. Stacja SANEPID na Pradze II w Warszawie u niemowląt w żłobkach, na swoim terenie, znalazła lamblie w 80 % przypadków. Wprowadzenie trzeciego, a nawet czwartego gatunku pasożyta (larwa glisty, jaja włosogłówki) z jarzynami podanymi w surówkach, co zdarza się najczęściej w żłobkach i przedszkolach stwarza warunki do powstawania zapaleń dróg oddechowych. Cykliczność nieżytów dróg oddechowych, potem cykliczności napadów duszności można tłumaczyć cyklicznością jajeczkowania i cystowania pasożytów. Lamblie cystują co 26 dni, co 28 dni jajeczkują owsiki, glista jajeczkuje co 2,5 miesiąca (jaki jest cykl jajeczkowania włosogłówki nie można znalazeźć w literaturze).

Niewytłumaczalne dotąd przyczyny samoistnego ustępowania astmy i niezrozumiałe powtórne jej nawroty można tłumaczyć wiekiem przeżycia robaków (glista żyje 2 lata, włosogłówka 5 lat) i powtórną ich inwazją. Nie ma również poprawy, gdy chory na astmę jada w punktach zbiorowego żywienia, gdzie zagraża mu inwazja larwą glisty ludzkiej lub jajami włosogłówki z powodu źle umytych jarzyn i owoców (najbardziej groźna jest truskawka i zielone pędy marchewki).

    Nie ma poprawy tam gdzie ojciec lub któreś z dorastającego rodzeństwa nie przyjmuje leków przeciw owsikom i lambliom, lub tam gdzie nie przestrzega się rygorystycznie zalecanej przez lekarza higieny osobistej. 
    Nie ma ustąpienia objawów duszności u dzieci pracowników służby zdrowia: lekarzy, pielęgniarek, ponieważ mają oni stały kontakt z zakażoną bielizną pacjenta. Jedna samiczka owsika wychodząc z kiszki stolcowej rozpada się i uwalnia 20 tysięcy jaj.

Podamy schemat leczenia wypracowany w Wojewódzkiej Poradni Alergologicznej.

W czasie duszności szczególnie przedłużającej się i nie ustępującej pod wpływem leków przeciwalergicznych podawano antybiotyk o szerokim wachlarzu działania przez 10 dni, potem sulfonamidy przez 7 dni. Po ustąpieniu gorączki i stanu duszności zalecano polivaceinę słabą podskórnie metodą odczulającą, a w 3-4 dni po odstawieniu sulfonamidów podawano leki przeciw pasożytom w ustalonej kolejności, przeciw owsikom i gliście, potem leki przeciw włosogłówce i wreście metronidazol na zmianę z chlorchinaldiną lub furazolidem.

Dokładną metodę podaję oddzielnie, ale tutaj chcę mocno zaakcentować: Nie wolno na początku kuracji podawać leków przeciw lambliom, gdyby nawet w kale pacjenta znaleziono cysty lamblii, a nie wykryto larw glisty czy włosogłówki. Zachodzi zła tolerancja na leki przeciw pierwotniakom, lub nawet ujawnia się ciężka choroba w 16 % przypadków - pisze o tym dr Batko, a w tym samym procencie zauważono to zjawisko w Wojewódzkiej Poradni Alergologicznej. Obserwuje się niechęć do leków, aż do występowania wymiotów, pojawiają się wykwity skórne, notowano ropne anginy.

W czasie ciężkich duszności u ludzi dorosłych – działo się to w rodzinie pacjenta – jeśli duszność nie ustępowała po antybiotyku i środkach przeciwalergicznych, zalecano głęboki wlewki przez 5 minut z jednego litra wywaru z czosnku w dawce: 6 ząbków czosnku zmiażdżonych i gotowanych przez 5 minut w 1 litrze wody codziennie wieczorem przez 40 dni. Dr Wartołowska znalazła w literaturze, że głębokie wlewy z czosnku stosowane przez 40 dni usuwają nie tylko owsiki, ale i włosogłówkę, która żyje w jelicie grubym. Sama obserwowała ustąpienie duszności już po 15-17 wlewach tam gdzie sterydy nie pomagały, odstawiono je, bo po lewatywach nie były potrzebne.

Przypadek:
Dopiero w czasie ciszy nie obawiałam się podać kuracji przeciw pasożytom. Dr Wartołowska przedstawia ciekawy i pouczający przypadek. Zgłosił się do poradni z matką 17 letni pacjent w stanie bardzo ciężkiejduszności, cały pokryty strupem łuszczycowym, od czubka prawie bez włosów głowy do palców u nóg. Lśniły oczy i bez strupów była czerwień warg. Tragiczny obraz człowieka! Chorował od pierwszych lat życia. Lekarka miała już doświadczenie w leczeniu ciężkich przypadków: antybiotyk, leki przeciw owsikom i gliście, w czasie drugiej kuracji leki przeciw włosogłówce. Po drugiej kuracji, a w trakcie trzeciej stan bardzo dobry, nie było śladu duszności, skóra oczyściła się, przepisałam leki przeciw lambliom.

Na czwartą wizytę pacjent nie zgłosił się. Po trzykrotnym wezwaniu listownym przyjechała matka. Pacjent wśród najlepszego zdrowia dostał wstrząsu anafilaktycznego, prawdopodobnie przez ponowną inwazje pasożytów: w ciągu 3 dni leżał w szpitalu na reanimacji i nie chciał nawet słyszeć o dalszych próbach leczenia. Przekonałam jednak matkę, zapisałam zaocznie od początku wszystkie leki, dodając szczepionkę bakteryjną wieloważną do podskórnego stosowania metodą odczulającą. Po kilku latach w czasie, kiedy już była na emeryturze przyjechał do niej do domu ze śliczną żoną i pięknym zdrowym dzieciątkiem na ręku. Przyjechał podziękować za"piękne życie". Trafił do dobrej, kochającej się rodziny. Lekarka zastanawiała się jaki błąd popełniła przed kilku laty...

W czasie pierwszej wizyty nie mogła podać szczepionki bakteryjnej podskórnie, bo nie było zdrowego miejsca na skórze, a po drugiej kuracji w czasie trzeciej wizyty, przeoczyła, zapomniała o tym.
Przy tak wielkim stanie uczuleniowym, w jakim znajdował się pacjent, nie można było pozostawić go bezbronnego na ponowne, a nieuniknione wtargniecie pasożytów do organizmu. Gdyby w czasie trzeciej wizyty podała szczepionkę bakteryjną wieloważną od rozcieńczenia 1:1000 uzyskałaby nie tylko odczulenie na białko bakteryjne, ale pobudziłaby organizm do wytwarzania ciał blokujących wszystkie jady wnikające z zewnątrz organizmu i które zapobiegłyby wstrząsowi anafilaktycznemu. Nawet kuracje podane zaocznie dały pełne ustąpienie objawów chorobowych bez nawrotów.

Przypadek:
Doktor Wartołowska podaje jeszcze jeden przypadek, gdzie leki przeciw pasożytom nie tylko dały pełne zdrowie, ale uratowały pacjenta od pewnej śmierci. Jedyny przypadek w jej praktyce uratowania życia przez zastosowanie leków przeciw pasożytom. Zgłosiła się matka, która w swoim czasie była jej pacjentka, z prośbą, aby odwiedziła jej 8 letniego synka. Od urodzenia chorował, a ostatnio okresy choroby nabrały bardzo ciężkiego przebiegu: cykliczne coraz bardziej wysokie temperatury, którym towarzyszyły obrzęki obu ślinianek. Lekarz laryngolog zastosował wszelki możliwe sposoby leczenia, ale nie mógł przerwać cyklu powtarzającej się choroby. Lekarka z wielkim niepokojem przyjęłam wezwanie: zastała chłopca po świeżym rzucie choroby, po podaniu antybiotyku.

Z objawów chorobowych: rozszerzone źrenice, dłonie wilgotne, wyraźne falowanie naczyń szyjnych, migdałki duże, rozpulchnione, próchnica ząbków, rąbek czerwony dziąsła w miejscu styku ze zdrowym zębem. Akcja serca mocna, tony czyste, wątroba wystawała na 2 cm spod łuku żebrowego. W karcie choroby (lekarz domowy dał do wglądu) były zaznaczone cykliczne podskoki temperatury od stanów podgorączkowych do ostatnio dochodzących do 40 stopni, którym towarzyszyły obrzęki ślinianek. Rzutów naliczyłam 17, a powtarzały się regularnie, co 20 dni. Po za cyklicznością choroby w wywiadzie: zgrzytanie zębami, krzyki nocne. Istniało na pewno zarobaczenie z objawami toksenii.

W tym czasie rodzice zdobyli lek verni-cyn, proteolityczny preparat, wyciąg z dyni indyjskiej, w trzy dni usuwający wszystkie obłe robaki. Preparat ten podałam, a po nim poleciłam leki przeciw lambliom - nie powtórzyły się więcej incydenty gorączkowe - chłopiec był uratowany! Miał jeszcze dwa razy powtarzające się cykle chorobowe, co kilka lat, ale powtórzone leki przeciw pasożytom, (chociaż nie to samo) wyprowadziły z choroby. Jest zdrowy, prowadzi normalny tryb życia. U omawianego pacjenta lekarka stwierdziła rzadko opisywany i niedoceniony objaw czerwonego rąbka na śluzówce dziąsła w miejscu styku z zębami. Występuje on w ciężkim toksycznym stanie zarobaczenia, mija po przeprowadzeniu kuracji przeciw pasożytom. Konsultowała się z lekarzem leczącym, laryngologiem, w sprawie wyżej opisanego pacjenta, znał z literatury podobne przypadki, gdzie zdjęcie kontrastowe przewodów ślinowych wykazywało rozszerzenie tych przewodów, a ślinianka wyglądała jak drzewo na jesień, na którym pozostało zaledwie kilka liści.

Wiecej: http://www.eioba.pl/a/1u0p/inwazja-roba … z1nK7M6JmE[/b]


wiem , że długieeeeeee ...
mam nadzieje ze nie zasmiecam Ci wątku, a może to kolejny krok do ozdrowienia?

jak uznasz , że wkleilam niepotrzebnie to nie obraze sie za skasowanie

Ostatnio edytowany przez Iwonka (2012-02-24 19:10:53)

Offline

 

#9 2012-03-27 21:49:46

Maliboo

Administrator

Zarejestrowany: 2011-02-04
Posty: 166
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

I tutaj witam nowych forumowiczów!
mimar123 — jak masz możliwość, to polecam moją lekarkę, oto namiary http://www.a-ochsenknecht.de/
Iwonka, przegięłaś ;-) Jak będę miała więcej czasu, to się wczytam... ogólnie brzmi ciekawie.

Offline

 

#10 2012-04-07 12:10:48

jotce

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-04-04
Posty: 2
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Witam!
Fantastycznie brzmi ten wpis o doświadczeniach dr Wartołowskiej.
Moim zdaniem sprawa nie jest tak oczywista jakby wynikało z treści artykułu.
Pierwsze pytanie , które się nasuwa - czy mój dziadek, pradziadek itd. nie byli zarażeni pasożytami ?
Wydaje się mało prawdopodobne , że nie byli zważywszy na warunki życia. Skoro byli, to dlaczego rzadziej chorowali na astmę, a AZS i alergie wogóle były im obce?
Druga rzecz - te dzieci z Warszawy były bardziej zarobaczone od dzieci ze wsi?
Trzecia - powszechnie wiadomo, że ryzyko AZS i alergii wzrasta wraz z podwyższeniem standartu życia ( dostęp do bieżącej wody , częstsze mycie rąk i żywności - poza tym żywność przetworzona jest pozbawiona pasożytów (w większym stopniu niż nie przetworzona)
Wreszcie czwarta rzecz , która nie daje mi spokoju :
"Nie ma poprawy tam gdzie ojciec lub któreś z dorastającego rodzeństwa nie przyjmuje leków przeciw owsikom i lambliom, lub tam gdzie nie przestrzega się rygorystycznie zalecanej przez lekarza higieny osobistej. 
    Nie ma ustąpienia objawów duszności u dzieci pracowników służby zdrowia: lekarzy, pielęgniarek, ponieważ mają oni stały kontakt z zakażoną bielizną pacjenta. Jedna samiczka owsika wychodząc z kiszki stolcowej rozpada się i uwalnia 20 tysięcy jaj"
można więc uznać , że kontakty z osobami nie odrobaczonymi są zabronione, w żadnym razie nie powinniśmy korzystać z kąpieli w jeziorze (łatwo sobie wyobrazić ile tam jaj-b.t.w. mój ojciec pił wodę z jeziora kiedy był mały) , wchodzić do szpitala, przedszkola, szkoły i środków komunikacji.
Poza tym co zrobić z takimi doniesieniami
http://www.wprost.pl/ar/63472/Robaki-na-zdrowie/
No i jeszcze jedno - powszechność glisty ludzkiej powinni obserwować chirurdzy , a nie słyszałem o tym. Wiem natomiast , że w pewnych operacjach bariatrycznych uzyskuje się znaczną poprawę (w ok. 70% całkowite wyleczenie) w astmie oskrzelowej - i nie jest to bynajmniej związane ze spadkiem masy ciała i zmniejszeniem ucisku na przeponę. W tych operacjach jeszcze lepsze wyniki uzyskuje się w cukrzycy 2 typu (ok.90% wyleczeń) - też niezwiązane ze zmniejszeniem tkanki tłuszczowej bardziej opornej na insulinę. Przykład
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/ … l?cookie=1
Tak więc z pełnym szacunkiem dla dr Warołowskiej i innych zwolenników zwalczania robaków , osobiście uważam , że sprawa jest bardziej skomplikowana i robaki mogą być w jakimś stopniu powiązane z alergią , natomiast nie są jej bezpośrednią/pośrednią przyczyną.
Z niecierpliwością czekam na Wasze spostrzeżenia.
Pozdrowienia dla Was i spec. dla Maliboo:)
Jarek

Offline

 

#11 2012-04-07 15:21:07

Nikana

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-08-03
Posty: 28
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Jarku, sprawa oczywiście, że jest bardziej złożona, nakładają się na to przecież wszystkie chemikalia, których kiedyś nie było w jedzeniu. Co z tego, że w pożywieniu nie ma robactwa, jak są inne świństwa, które osłabiają na tyle nasz organizm, że robactwo ma potem znacznie ułatwioną sprawę w opanowywaniu naszego organizmu, bo nasza odporność jest znikoma.
Pokolenia wsteczne, to po pierwsze - przeżywali najsilniejsi, ja gdybym się urodziła takie 100 lat temu, to do tej pory już na pewno bym nie żyła po tych wszystkich moich chorobach.
Po drugie - właśnie przez większy kontakt z zarazkami - nabywali ludzie większą odporność, a że nie stykali się z tyloma chemicznymi gównami, to nie byli przy okazji podtruwani, więc organizm miał siłę walczyć.
I kolejny mój argument - to, że nic nie wiesz na temat chorób Twoich przodków, to nie znaczy, że ich nie było. My w rodzinie dowiedzieliśmy się, że dziadek miał wysypy na skórze dopiero gdy skończył 80 lat, wcześniej o tym nie mówił, bo się wstydził. Kiedyś choroby były oznaką słabości, więc się o nich raczej nie wspominało.

Offline

 

#12 2012-04-07 19:05:25

jotce

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-04-04
Posty: 2
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Nikana, czyli uważasz , że pasożyty jednak są bezpośrednią przyczyną alergii , astmy ?
Argument , że kiedyś im było im ciężej nas opanować jest dla mnie zrozumiały i przyznaję , że to do mnie przemawia .
Wciąż nie rozumiem jednak
dlaczego zauważa się poprawę po zarażeniu pasożytem (skutek antagonizmu?) ;
dlaczego medycyna akademicka ich nie widzi;
dlaczego higiena szkodzi (jakoś kontakt z zarazkami mnie nie przekonuje, bo to powinno go osłabiać - przynajmniej okresowo, co skutkowałoby zwiększonym narażeniem na zakażenia);
dlaczego w biednych rodzinach alergia występuje rzadziej (obserwacje lekarzy pediatrów i alergologów)- przecież trudno oczekiwać , że jedzą rzeczy z ekologicznych sklepów (obecnie w tańszym jedzeniu jest więcej chemii);
dlaczego to w ostatnich latach notuje się gwałtowny wzrost alergii (myślę , że wysypka Twojego dziadka mogła być związana z niedoborem niacyny, wątpię w autoimmunologiczne podłoze wysypki)
pozdrawiam.
Jarek

Ostatnio edytowany przez jotce (2012-04-07 19:09:25)

Offline

 

#13 2012-05-09 23:12:49

ryszard

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-09
Posty: 3
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Witam
Do podobnych rezultatów doszedłem lecząc się głównie w Instytucie Mikroekologii w Poznaniu www.instytut-mikroekologii.pl (+kilka dodatkowych metod). W sumie leczę się 3 lata:
-zrobiłem wszystkie badania które powtarzam raz w roku (oprócz alergenów które zrobiłem na początku koszt prawie 2 tyś zł),
-pozbyłem się pasożytów,
-oczyściłem organizm z toksyn,
-ciągle zażywam probiotyki,
-jestem na diecie.

Ta choroba to ciągły problem ze skórą i w cale nie jest to tylko efekt wtórny tego co dzieje się wewnątrz organizmu choć oczywiście ma bezpośredni związek. W zeszłym roku po sporym pogorszeniu (wywołanym zażywaniem silnych środkow przeciwbólowych =>musiałem) przez kilka miesięcy przywracałem równowagę organizmu (metody jak powyżej) jednak przez dalsze miesiące "zaliczyłem"prawie 10 różnych emolientów i wszystkie wywoływały po 2 tyg do miesiąca stosowania zapalenie skóry. Aktualnie mieszam maści robione z olejem konopnym (wg badań olej konopny jako jedyny wśród olejów ma właściwości immunosupresyjne) jednak stanu w pełni zadowalającego jeszcze nie uzyskałem (wyleczony bezobjawowo).

Potwierdzam diagnozę i skuteczność wszystkich opisanych metod leczenia jednak uważam że w utrzymywaniu bardzo dobrego stanu według mnie trzeba być na 100% diecie (co jest trudne) i ciągle kontrolować stan organizmu (powtarzać badania). Dodatkowo chorobę wzmaga stres, zmęczenie ja pracuje czasem nawet 10-12 godzin dziennie w biurze. Nawet jeżeli nauczysz się kontrolować stres (potrafię) to nie unikniesz zmęczenia (ja nie zrezygnuję z dobrze płatnej pracy czytaj samodzielności). Bez wątpienia otoczenie (powietrze, woda, hałas) ma również wpływ ja mieszkam w dużym mieście w bloku.

Uważam że główne założenia leczenia powinien zastosować każdy jednak "diabeł" tkwi w szczegółach. Jestem ciekawy jak można osiągnąć stan wyleczony bezobjawowo na stałe (?) Ja uważam że uzyskałem "w porywach" stan wyleczony bezobjawowo być może w 70% jednak nie na stałe (bywają pogorszenia).

Mam propozycję proszę wypisać w puntach wszystkie sposoby/metody/zalecenia/przeciwskaznia które Pani zastosowała/stosuje.
Ja natomiast skomentuje swoim doświadczeniem jednak chyba mniejszym bo jak powtarzam 100% wyleczenia do dzisiaj nie uzyskałem.
Pzdr
Ryszard

Offline

 

#14 2012-05-21 21:57:41

Maliboo

Administrator

Zarejestrowany: 2011-02-04
Posty: 166
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

ryszard napisał:

Mam propozycję proszę wypisać w puntach wszystkie sposoby/metody/zalecenia/przeciwskaznia które Pani zastosowała/stosuje.

Właściwie wszystko jest opisane w mojej historii i założeniach terapii, ale mogę to jeszcze raz streścić:
1. dieta
2. leki usuwające grzyby (oczywiście naturalne)
3. leki wspomagające odprowadzanie toksyn (homeopatyczne lub izopatyczne)
4. probiotyki
5. leki odkwaszające organizm
6. (akurat u mnie:) ziołowy lek regulujący układ hormonalny
7. pasta do zębów bez fluoru
8. (mnie nie dotyczyło, ale ważne:) usunięcie plomb amalgamatowych i innych metalowych elementów, martwych zębów (ognisko bakterii)
9. (dotyczy głównie dzieci:) unikanie szczepionek
10. ograniczenie smarowania
11. kosmetyki wyłącznie naturalne

Z moich doświadczeń wynika, że wyleczenie skóry w 100% jest możliwe u każdego, tylko wymaga stuprocentowej konsekwencji i prowadzenia terapii przez bardzo dobrego lekarza. Leki i cały sposób postępowania (łącznie z dietą) powinny być ustawiane bardzo indywidualnie, na podstawie długiego wywiadu i szeregu (nieszkodliwych) badań.

Osobiście po wyleczeniu nie stosuję już ściśle diety (używam miodu, mąkę pszenną pełnoziarnistą, jem cytrusy, piję wino itp.), ale nadal bardzo zwracam uwagę na to, co jem, więc do poprzedniego (szkodliwego) trybu życia nie powróciłam.

Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów :-)

Offline

 

#15 2012-05-29 00:19:55

atopka

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-28
Posty: 26
Punktów :   

Re: Moja historia i cel tego forum

Witam!
Mam na imię Sylwia, lat 25. Na wstępie napiszę, że nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w żadnym  forum - to mój debiut i troszkę się tym stresuję...długo zastanawiałam się, czy w ogóle przyłączyć się do dyskusji i tematów jakie są tutaj poruszane, ale skoro ja czerpię korzyści z tego forum, to może moje wpisy też komuś pomogą..
Pozwolę sobie zacząć od opisania historii mojej choroby - chodzi mi oczywiście o moją "przyjaciółkę" - azs, która towarzyszy mi od wielu, wielu lat. Swoją obecność ujawniła, gdy miałam 6 miesięcy, a więc żyjemy ze sobą już bardzo długo, i równie długo ze sobą walczymy..niestety jak na razie 1:0 dla "przyjaciółki". Całe moje dzieciństwo, to lekarze, znachorzy, zielarze,profesorowie, leki, maści, syropy, łzy, nie przespane noce, ból, swędzenie itd. czyli standard, który w większości dotyczy osób chorych na azs. Były momenty gorsze i lepsze. Zdarzało się, że moja "przyjaciółka" zasypiała na jakiś czas, a ja i moi bliscy łudziliśmy się, że już tak pozostanie. Niestety zawsze objawy wracały. Wraz z moim dojrzewanie rosła we mnie chęć poznania choroby oraz świadome podjęcie walki. W 2009r. przeżywałam ogromne nasilenie moja twarz, kark,szyja, dłoń były pokryte opuchlizną, ranami, łuszczącą się skóra, pęknięciami, które ropiały i krwawiły na zmianę. Wówczas znajomi polecili mi wizytę u pewnej Pani doktor w poradni alergologicznej. Wykonano mi tam wiele testów oraz skierowano na badania w celu zdiagnozowania drożdżaka Candida i bakterii helicobakter pyroli. Byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd. Pierwszy raz ktoś robił mi testy i badania, a nie tylko - recepta z przepisanym Elocomem, tabletkami i syropami (nawet nie jestem w stanie opisać ile w swoim życiu nałykałam się Zyrteku i innych różnych świństw, które raczej nie pomagały). Badania wykazały obecność candidy i helicobakter - zastosowano u mnie leczenie, a testy wykazały alergię na roztocza kurzu mącznego i kurzu domowego. Leczenie polegało na tym, że przez 2,5 roku, 2 razy w tygodniu robiłam sobie samodzielnie zastrzyki odczulające. Zalecono stosowanie diety - "dieta zgodna z grupą krwi". Konsekwentnie brałam wszystkie leki, przestrzegałam diety, szczepiłam się, i na efekty nie czekałam zbyt długo. Nadszedł dla mnie błogi czas, pełna euforia - objawy ustąpiły, skóra wróciła do normalnego wyglądu, a ja po raz pierwszy w życiu poczułam się 100% kobietą, bez łuszczących placów, ran, opuchnięć itd...ten błogi stan trwał przez ponad rok. Niestety po tym czasie, na skórze zaczęły pojawiać się zmiany. Ja się szczepiłam, a wyrzutów na skórze było coraz więcej i coraz częściej. Konsekwentnie odwiedzałam moją Panią doktor, a ona robiła mi nowe testy, które nie wykazywały żadnej alergii. Ostatnią wizytę miałam w lutym 2012r. Po wyjściu z gabinetu z receptą na Elocom, Elidel, Telfexo 180, ale bez nowego pomysłu ze strony Pani doktor co dalej ze mną zrobić zrozumiałam, że jej pomoc dla mnie już się skończyła. Straciła pomysł na to, jak mnie leczyć, co mogłoby mi pomóc, a ja uświadomiłam sobie, że zostałam bez wsparcia na placu boju -tylko ja i moja "przyjaciółka" - azs.
No i zaczęło się szaleństwo - przeszukiwanie sieci, czytanie forum internetowych, szukanie pomocy, i popadanie w coraz większy dołek psychiczny - bo dla mnie najgorsze jest hasło "azs jest nieuleczalną chorobą".. Nieuleczalna choroba! Brzmi jak wyrok, który jest niesprawiedliwy, wciskający w ziemię i bardzo dobijający. Moja bezradność i pogarszający stan skóry mobilizował mnie do tego, że muszę znaleźć kogoś kto mi pomoże.. i stało się!!! pewnego dnia trafiłam właśnie na to forum! Przeczytałam je z wypiekami na twarzy i z nadzieją, że jednak nie wszystko przesądzone! Zgodnie z zaleceniami Maliboo, na stronie SANUM znalazłam lekarza w mojej okolicy. 10 maja byłam na pierwszej wizycie. Pan doktor rozpoczął ją od wywiadu, później przedstawił mi i zobrazował - zasady i cel leczenia, a także jego etapy. Dostałam recepty na leki + eliminacja niektórych produktów z jadłospisu, a 30.05 (czyli jutro;) ) jadę na kolejną wizytę.
Jeśli jesteście zainteresowani szczegółami wizyty, stanem mojej skóry - który ciągle się pogarsza i ogólnie moimi dalszymi losami to dajcie znać, będę się nimi dzielić z Wami na bieżąco
Pozdrawiam !
ATOPKA

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
upadłość konsumencka świdnica Informacje hotele ciechocinek BoĂŽte de vitesses manuelle Opel